Ogólnokształcące Liceum Programów Indywidualnych powstało w lipcu 1992.
Założycielem szkoły jest Piotr Bogdanowicz.
OLPI jest szkołą niepubliczną z uprawnieniami szkoły publicznej.
(czyli specyficzne trudności w czytaniu i pisaniu)
może liczyć na:
W pracy z uczniami korzystamy z wielu inspiracji edukacji zachodniej, wypracowujemy autorskie programy i metody pracy, budujemy szkołę opartą na twórczości, samodzielności, w której uczeń ma możliwość rozwijania indywidualnych zainteresowań, pasji i potrzeb i talentów.
W ciągu prawie trzydziestu lat działalności zbudowaliśmy własną markę edukacji spersonalizowanej – OLPI, inspirowanej i rozwijanej nieustannie przez autora koncepcji, Piotra Bogdanowicza, dydaktyka nauczyciela, nauczyciela akademickiego, autora wielu publikacji na temat oraz programów i podręczników szkolnych.
Każdy rodzic denerwuje się o los swego dziecka w szkole. Jest to normalne. Jednakże OLPI cechuje się tolerancją, troską o dobro ucznia i tworzeniem przyjaznej atmosfery.
Najlepiej mówi o tym poniższa relacja:
Już dzisiaj, ośmielony wyborami starszych kolegów, samodzielnie planuje swoją przyszłość. Otrzymuje znakomite oceny i cieszy się z nich, bo musi na nie zapracować poważnym zaangażowaniem, zdolności i wrodzona inteligencja nie wystarczą! Za wysoką średnią i zachowanie są zniżki w czesnym, więc dobre oceny mają swoją wagę! Klasy są małe, więc nie schowa się za plecami innych. Nie ucieka w komputer, opowiada o lekcjach, nauczycielach, którzy są dla niego autorytetami. Przygotowuje pracę roczną o Cywilizacjach Mezoameryki, chodzi na fakultet z golfa na pole golfowe w Tokarach, odkrył w sobie kilka nowych talentów i jest szczęśliwy.
To dziwne, na wywiadówce po pierwszym semestrze inni rodzice naszej klasy ze zdziwieniem zauważyli, że dzieci w końcu pamiętają lekcje i nie są zestresowane! Samodzielnie odrabiają lekcje i przygotowują się do sprawdzianów, a my, rodzice, w końcu po południu mamy wolne! Celina, córka koleżanki, w dwa miesiące poczyniła ogromne postępy w rysunku i malarstwie, i pisze opowiadania w ramach szkolnej Pisani. Kuba w końcu trenuje ze spokojem dżudo i nie ma zaległości szkolnych. Wojtek ma okazję dzielić się swoją ogromną wiedzą ogólną, Igor postanowił zostać architektem, Antek bryluje wiedzą historyczną, będzie z niego znakomity archeolog lub historyk, a Majeczka znalazła miejsce, gdzie może się wyciszyć i trenować opanowanie i koncentrację. W końcu jestem spokojna…
Mimo że w szkole panują żelazne zasady co do kultury zachowania i spóźniania się (uczeń może zostać usunięty z klasy za zakłócanie lekcji i niewpuszczony na lekcję za spóźnienie bez usprawiedliwienia), to jednak już na pierwszy rzut oka atmosfera jest przyjazna. Na korytarzach poduszki, na których siadają dzieciaki, obrazy na ścianach i teatralne dekoracje, książki w regałach na wyciągniecie ręki, fotele i kanapy na „czilaut”, jak mówią sami uczniowie. Niektórzy chodzą opatuleni w kocykach, tak dla modnego hygge, wesołych strojach, inni pielęgnują niebieskie lub różowe włosy. Wolno im się tu czuć domowo i rodzinnie. Wolno zrobić herbatkę lub soczek (korzystają z czajników szkolnych). Nie wolno być wulgarnym, niekulturalnym, więc chłopcy: czapki z głów, a na rozdanie świadectw w stroju galowym, a nie spodenkach plażowych i klapkach.
Raz w miesiącu nasze dzieci latają, czyli uczestniczą w zajęciach poza szkołą. Uczą się poza jej murami ważnych umiejętności życiowych: posługiwanie się mapą, rozkładem jazdy itp., ale też uczą się wiedzy szkolnej w praktyce: w muzeach, galeriach, instytucjach, takich jak: Urząd Skarbowy, Urząd Miar i Wag, UG, Port, ZDiZ, Urząd Miasta itp. Tam wykonują karty pracy, słuchają wykładów, wykonują zadania zespołowe, dyskutują i zadają mnóstwo pytań…
Gdy jesteśmy kolejny raz w jakiejś instytucji (pokolenia uczniów się zmieniają), już nasi uczniowie są kojarzeni: „A, to znowu mamy genialnych i ciekawskich olpinistów…”
Nie zwalniajcie, Kochani Rodzice, swoich pociech do dentysty ani do lekarza specjalisty. Strata Latającego Dnia może okazać się kolosalną wyrwą, wpływającą na ambicje, aspiracje, a nawet wiedzę sprawdzaną na egzaminach!
Pomijając wyjścia do ciekawych miejsc i spotkania pozaszkolne z interesującymi osobami, nasza szkoła zaprasza również gości do siebie! Gościmy w swoich murach znanych polityków, podróżników, artystów, literatów, ludzi nauki, sportowców i inne znane osobistości. Byli u nas między innymi: L. Wałęsa, P. Adamowicz, D. Tusk, F. Potulski, A. Hall, J. Banach, B. Borusewicz, Sz. Weiss, M. Kamiński, M. Kochańczyk, A. Trzaska, S. Chwin, Z. Nowosielski, L. Kopeć, prof. S. Angielski, P. Podhajska, J. Sowa, M. Mroczkiewicz – medalistka z Sydney, absolwentka OLPI.
Pretekstem do takich spotkań są Dni Uniwersyteckie i specjalne spotkania z ciekawymi ludźmi.
Nauczyciele szkolni są fachowcami. Nie chodzi tu tylko o doświadczenie zawodowe i wykształcenie. Wielu z nich, oczywiście, posiada tytuły doktorów, realizuje pasje naukowe, wykłada na wyższych uczelniach (SWPS, UG), prowadzi kursy i szkolenia, ale przede wszystkim wszyscy są nauczycielami z powołania, zamiłowania i cieszą się sympatią uczniów.
Wymagania to jedno, ale liczy się u nas ludzkie podejście do ucznia, zarażanie go ambicjami, zainteresowaniami i kontakt na przerwach oraz dobra atmosfera na lekcjach. Nasi uczniowie wspólnie z nauczycielami organizują różne przedsięwzięcia, wyjścia, konkursy i projekty oraz są ich osobistymi tutorami.
Twoje dziecko wybrało tutora, z którym możesz być w stałym kontakcie. Każdy tutor posiada służbowy telefon i jest dostępny dla rodzica, także drogą mailową i poprzez e-dziennik. Zachęcamy do kontaktu, odwiedzin w szkole także poza wywiadówkami.
Co również ważne, każdy uczeń wybiera swojego opiekuna grupy. To z opiekunem grupy wychodzi na dni latające oraz spotyka się podczas lekcji wychowawczych; to z opiekunem i swoją grupą planuje się wspólne przedsięwzięcia skupione na integracji i szeroko pojętym rozwoju osobistym.
Na wywiadówkach nie będziesz, Rodzicu, siedzieć w niskiej ławce, którą zajmuje Twoje dziecko. Zaprzyjaźnisz się z innymi rodzicami, poznasz kłopoty innych rodziców (kto nie potrafi popsuć sobie relacji z dorastającym dzieckiem) i usłyszysz wiele dobrego o swoim dziecku, które w końcu jest rozpoznawane, znane z mocnych stron. Ale jak nie znać dzieci, których jest kilkanaścioro w klasie?